wtorek, 10 lipca 2012

004


       Usłyszałam pukanie do drzwi mojego pokoju. Właściwie pukaniem tego nazwać nie można. Ktoś walił pięściami w drzwi hotelowe. Spojrzałam w tamtą stronę, ale ani śmiałam wstawać z łóżka.
       - Jo! Wstawaj! Dzisiaj śpiewamy! - doszedł moich uszu głos Niall'a. Co jak co, ale on uwielbiał mnie budzić.
       - Nie wiem czy zauważyłeś, ale śpiewamy prawie codziennie! - odkrzyknęłam, jednak powoli zbierałam się z łóżka, co skończyło się bliskim kontaktem z podłogą. Głośnym kontaktem z podłogą.
       - Jo, co tam się stało? - zapytał Zayn. A miałam nadzieję, że nic nie słyszeli. - Wstawaj szybko, bo Nialler jest głodny, a się nie wyrobimy jeśli zaraz nie wstaniesz!
       Nigdy nie zrozumiem dlaczego oni na mnie czekają. Słodziaki.
       Wstałam z podłogi i zbierając po drodze rzeczy do ubrania, wpuściłam chłopaków do środka. Pobiegłam do łazienki i przebrałam się w jakieś wygodne ubrania. 
       Dzisiaj na bootcampie mamy zaśpiewać jedną piosenkę, a jutro usłyszymy kto przechodzi dalej, a ja mam wciąż nadzieję, że będę to ja. Tak samo jak wszyscy inni. No cóż. Ich sprawa.
       - "Nieważne jak daleko dojdziesz, zawsze będziesz naszą wspaniałą, malutką córeczką"
       Słowa rodziców dźwięczą mi w głowie od wczorajszego wieczora. Strasznie się za nimi stęskniłam przez te kilka dni. 
       Już ubrana, wyszłam z łazienki i razem z Horanem i Malikiem udałam się na śniadanie. 

       Po śniadaniu opuściłam chłopaków i poszłam do Milkshake City. Stanęłam na samym końcu przeogromnej kolejki. Zaraz spóźnię się na najważniejszy moment w moim życiu, ale bez shake'a się stąd nie ruszę.
       - Mówiłem, że cię złapię - usłyszałam za sobą, ale nawet nie musiałam się odwracać. - Cześć, Jo.
       - Witaj, Harold - wyobrażam sobie jak teraz przewraca tymi zielonymi oczyma.
       Tak naprawdę to złapał mnie już kilka razy, ale on się chyba nigdy tym nie znudzi. Dziecko szczęścia.
       - Co ty tutaj jeszcze robisz? - zapytał Harry, ale tym razem to ja przewróciłam oczami.
       - No nie wiem, Harry, może chcę zamówić shake'a? 
       - Na to bym nie wpadł.
       - Tak właśnie myślałam - odcięłam się i zrobiłam krok w stronę lady. 
       Przełamałam się i odwróciłam w jego stronę. Zielone oczy, kręcone włosy, innymi słowy norma.  
       - A co ty tutaj robisz? - zapytałam, sama nie wiedząc, po co.
       - Chcę się dowiedzieć, jak trafisz na Arenę - wyjaśnił krótko, a ja spojrzałam na niego jak na głupiego. - Chcę wiedzieć, jak zdążysz na czas na bootcamp - nadal nic mi to nie mówiło. - Zaraz zaczyna się program, a stąd idzie się z piętnaście minut. To będzie zabawne.
       Wytrzeszczyłam na niego oczy i złapałam go za rękę - jakoś nie obchodziło mnie, co o tym pomyślał - i zaczęłam biec. Dobrze, że jestem całkiem szybka. 
       - Macie szczęście. Minuta i byśmy zamknęli drzwi - powiedziała jakaś kobieta, dłonią pokazując, gdzie mamy iść. 
       - Witam wszystkich. Miło mi was ponownie zobaczyć. Jestem Savan Kotecha, jeśli ktoś nie pamięta. Dostaniecie zaraz listę piosenek, a ja pomogę wam w wyborze tej jednej, którą zaprezentujecie sędziom. Skoro wszystko jasne zapraszam pierwsze osoby...
       Jakaś dziewczyna dała mi plik kartek z dużą ilością piosenek. Przejrzałam je. Większość znałam. Usiadłam obok zamyślonej Cher. Uśmiechnęła się do mnie i zaczęła paplać, jakiego ma stresa. 
       W końcu usłyszałam moje imię, wypowiedziane przez Savana i kiwając Cher razem z facetem poszłam do jakiegoś pomieszczenia za drzwiami. 
       - Dobra, musimy coś wspólnie wymyślić. Oglądałem twoją audycję i nie mogę zaprzeczyć, masz świetny wokal. Musimy czymś jednak zaskoczyć sędziów, bo cię nie zapamiętają, a do tego dopuścić nie możesz. Ten program opiera się na głosie, to prawda, ale również ważna jest osobowość. O tym musisz pamiętać. Teraz musimy się skupić i coś znaleźć - a ja przez cały ten czas tylko kiwałam głową. - Co myślisz o tej piosence? Według mnie będzie dla ciebie idealna. 
       - Też mi się tak wydaje - uśmiechnęłam się na dźwięk mojego głosu. Był taki strasznie piskliwy, co oznacza, że się denerwuję. 
       Savan spojrzał na moją minę i wybuchł śmiechem. Nie ma co, dzięki.
       Ćwiczyliśmy chwilę, jednak Savan nie mógł mi poświęcić całego dnia. Wyszłam z pokoju, znalazłam jakiś kącik i zaczęłam cicho ćwiczyć. Po jakimś czasie ktoś zawołał moje imię ponownie, jednak tym razem nie chodziło już o próby. Nadszedł czas "najważniejszego momentu mojego życia". Ktoś życzył mi powodzenia, ale nawet nie odwróciłam się, żeby sprawdzić kto. 
       Miałam nadzieję, że Savan jako tako mnie przygotował do tego występu. Myślałam, że zaraz zwymiotuję.
       - Dzień dobry - przywitałam się z jurorami.
       - Moja ulubiona uczestniczka - usłyszałam złośliwy głos Simona. - Witamy, witamy.
       - Co nam dzisiaj przygotowałaś? - zapytał Louis, patrząc na mnie uważnie. 
       - To będzie piosenka Areth'y Franklin 'Respect' - powiedziałam, a Louis pokiwał zainteresowany głową.
       - W takim razie scena jest twoja.
       Usłyszałam początek melodii i nie miałam wyjścia. Musiałam zacząć śpiewać. Miałam tylko nadzieję, że Simon mi nie przerwie, co on bardzo lubił robić.


       - Dziękujemy - powiedział w chwili, gdy skończyłam śpiewać Simon, a ja dostrzegłam w jego oczach błysk, jakiego przedtem nie zauważyłam. 
       Pokiwałam głową i szybko zeszłam ze sceny. Gdy tylko znalazłam się w holu, gdzie czekała na swoją kolej reszta uczestników, otoczył mnie wianuszek ludzi. 
       - I jak ci poszło? - zapytał ktoś, chyba Zayn, pewności nie mam. 
       Pokręciłam tylko moją brązową czupryną, myśląc tylko o tym, że w życiu nie przejdę dalej.
       W końcu udało mi się odejść od tych wszystkich ludzi. Usiadłam na jednym z krzeseł przy stole. Po pewnym czasie zorientowałam się, że siedzę obok jakiegoś obgryzywającego paznokcie chłopaka. Kojarzyłam go, ale nie do końca byłam pewna skąd.
       - Przepraszam - odezwałam się, a chłopak odwrócił głowę w moją stronę. - Czy ty masz na imię Liam i byłeś tutaj dwa lata temu? - to pytanie chyba zabrzmiało głupio.
       - Skąd wiedziałaś? Wróżka? 
       - Czułam to w kościach - na twarzy Liama pojawił się lekki, jednak cały czas nerwowy uśmiech.
       - Jesteś jedyną osobą, która mnie tutaj jeszcze kojarzy... Jo - powiedział, patrząc na kartkę z moim imieniem.
       - Czuję się wyróżniona. Oglądanie każdej edycji X Factor nie poszło na marne - uśmiechnęłam się do niego szeroko, a on patrząc na mój uśmiech, chyba nie mógł się powstrzymać od pokazania, jak bardzo się cieszy, że ktoś go pamięta.

       Następnego dnia czekałam na wyrok, siedząc gdzieś na uboczu i przyglądając się uczestnikom programu, a było ich dużo. Wyczytywano po kolei nazwiska ludzi i nazwy grup. Na pierwszy ogień poszły osoby 28+. Ja, jak zwykle, byłam ostatnia. Patrzałam, jak załamani ludzie wracają i wpadają w ramiona swoich przyjaciół. Ci, którzy przeszli, nie wracali do tej sali.
       Po 28+ nadszedł czas na grupy, a następnie na chłopców.
       Pokazałam Niall'owi, że trzymam za niego kciuki, Mattowi, z którym rozmawiałam wcześniej, pokazałam uniesiony kciuk w górę, pomachałam Liamowi, życzyłam powodzenia Zaynowi, Louis, który wcześniej zalał mnie plątaniną swoich wypowiedzi, zaczął mi machać jak wariat, Harold spojrzał na mnie, uśmiechając się przy tym szeroko, pewny faktu, że przejdzie dalej. Trzymałam kciuki za wszystkich uczestników, chociaż to chyba nie było możliwe, żeby wszyscy przeszli. 
       Nie chciałam zobaczyć tego, co zobaczyłam jakieś dziesięć minut później. Pełno chłopaków, ale nie chodzi mi tutaj o to. Pełno chłopaków, a po ich policzkach spływały łzy. Jeden z nich, gdy tylko wyszedł tymi drzwiami, oparł się o ścianę i zsunął na dół; inny zaczął szybko ścierać łzy; jeszcze inny podbiegł do swojej przyjaciółki, która o swoim losie w tym programie jeszcze nie wiedziała. 
       W następnej chwili ktoś zasłonił sobą cały widok, przytulając mnie. Uniosłam głowę i ujrzałam zapłakanego Liama. Spojrzałam w jego wielkie oczy.
       - Nie dostałem się... Znowu! To koniec! Jestem beznadziejny! - nawet nie zdążyłam zaprzeczyć jego słowom, bo pocałował mnie w czubek głowy i odszedł. 
       Zauważyłam Niall'a. Ten chłopak przy ścianie, jak się okazało, był Harry'm. Dalej widziałam Louis'a. Wszyscy płakali. Obok nich stał Zayn, a z ruchu jego warg wyczytałam coś jakby "Ten taniec był bez sensu"
       Chwiejnym krokiem podszedł do mnie Niall i zaczął coś mówić, jednak przez ten jego akcent i szybkość mówienia, nic nie zrozumiałam, tylko przytuliłam go. Zauważyłam, że cały czas krąży wokół nas kamera. Niall powiedział, że przyjdzie do mnie do pokoju i odszedł, a do mnie przybiegł Harold, który bez słowa wpadł mi w ramiona. Dzisiaj na pewno będę miała morką koszulkę.
       Ktoś zaczął wołać dziewczyny na scenę, a Styles nie chciał mnie puszczać.
       - Proszę cię, przejdź dalej - powiedział. Tak, jakby to teraz zależało ode mnie. - Będę mógł na ciebie dalej głosować. Powodzenia.

       - Witam was, dziewczyny. Miło mi was znowu widzieć - przywitał się z nami Louis. - Dzisiaj ostatni raz zobaczymy się w takim składzie, a muszę przyznać, że wybór wcale nie był prosty. 
       - Pierwszą osobą, która przechodzi jest Katie - powiedział Simon, a zaskoczona Katie wyszła z szeregu  zaczęła dziękować. Pamiętałam ją z wczorajszego występu, na którym zaśpiewała świetnie. 
       Jurorzy zaczęli wyczytywać nazwiska, a ja już wiedziałam, że to koniec. Nie przejdę. Usłyszałam, że przeszła Cher. Ucieszyłam się, bo przecież ona była świetna.
       - Zostało ostatnie miejsce - zaczął Simon, rozglądając się po zebranych. - I to ostatnie miejsce przypada... Jo - spojrzał na mnie z uśmiechem i lekko kiwnął głową.
       - Serio? - zapytałam, przez łzy, które zbierały się w moich oczach.
       - Serio, serio - odpowiedział ze śmiechem Simon. 
       Oszołomiona nie wiedziałam, co mam robić. Jakaś dziewczyna pokazała mi, że mam już zejść ze sceny, a ja jeszcze dziękując milion razy zeszłam ze sceny, wpadając w ramiona nieznajomych mi osób, które przeszły razem ze mną, w tym Katie, Mary, Matt, Cher, Rebecca i wiele innych. 
       - Mówiłem, że przejdziesz! - zawołał Matt Cardle, który wmawiał mi to cały poranek. Uśmiechnęłam się do niego, w myślach mając Niall'a, Harolda, Zayna, Liama i Louisa, którzy mówili mi, że nie ma mowy, żebym nie przeszła.
       
                                     ***
Strasznie się cieszę z tych prawie 600 odwiedzin bloga. Nawet nie wiecie, jak jest mi miło, że ktoś tutaj wchodzi. Uśmiecham się wtedy sama do monitora.
Mam nadzieję, że ten rozdział będzie troszkę lepszy niż poprzedni, który wcale mi się nie podobał. 
Jeśli już to czytacie, to bardzo Was proszę, znajdźcie chwilę i skomentujcie, to znaczy dla mnie bardzo dużo! x
Jeśli ktoś miałby jakieś pytania, to może śmiało pytać na moim twitterze (@YooungFoorever)
Do następnego! Xx :)